Reklama
- Teletydzień »
- Rozrywka »
- Pytanie na śniadanie »
-
Przygotowana w minutę
Przygotowana w minutę
Marzena Rogalska zdradza nam, dlaczego koledzy z "Pytania na śniadanie", Łukasz Nowicki i Hubert Urbański, rywalizują o jej względy.
Zdjęcie

W dniu, w którym prowadzisz "Pytanie na śniadanie", budzik dzwoni o piątej rano. Co robisz, żeby nie tylko się obudzić, ale wstać w dobrym humorze?
- Ciężko jest (śmiech). Tak naprawdę najtrudniej jest wstać, potem już samo się toczy. Dobra kawa - najlepsza jest oczywiście u mnie w domu, prysznic, przegląd gazet i wyjście do studia. Tam to dopiero się zaczyna - mamy bardzo zgraną ekipę - dowcipy, docinki, salwy śmiechu, po prostu nie da się być śpiącym czy w złym humorze.
Zdarzyło Ci się zaspać?
- Tak, raz. Obudził mnie dopiero telefon o 7:30, ale udało mi się wziąć prysznic, zrobić kawę i... zdążyć na pierwsze wejście. Czyli tak nie do końca zaspałam, ale stres był olbrzymi.
Podobno jesteś mistrzynią jednej minuty?
- Zgadza się (śmiech). Łukasz Nowicki tak mnie nazwał. On ma nawyki z teatru, gdzie wszyscy są gotowi na 15 minut przed rozpoczęciem spektaklu. Ja większość swojego zawodowego życia spędziłam w radiu, gdzie minuta to bardzo dużo czasu. Dlatego Łukasz już dziesięć minut przed emisją "Pytania na śniadanie" jest gotowy do prowadzenia programu, za to ja zjawiam się chwilę przed i spokojnie czekam, aż panowie od dźwięku podłączą mi mikrofon.
Czasami nerwową atmosferę wprowadzają zaproszeni do studia goście. Ktoś zapadł Ci szczególnie w pamięć?
- Tak. Rozmawialiśmy wtedy o ślubach lesbijskich. Przyszła para pań i jedna z nich próbowała wygłosić przemowę na zupełnie inny temat. Chciała wykorzystać nasz program do swoich celów. Na szczęście, zawsze jestem przygotowana na takie incydenty i udało mi się nad nią zapanować, ale niesmak pozostał.
Od niedawna przybyło Ci obowiązków. Oprócz codziennego "Pytania na śniadanie", które prowadzisz z Łukaszem, doszło jeszcze sobotnie wydanie programu z Hubertem Urbańskim. Panowie są o siebie zazdrośni?
- Oczywiście (śmiech). Przestali nawet zauważać się na korytarzu - żartuję oczywiście. Z Łukaszem znamy się już prawie dwadzieścia lat, jesteśmy bardzo zaprzyjaźnieni. Nawet jak razem nie pracujemy, to do siebie dzwonimy. Z Hubertem to dopiero początek, ale i tak jest dobrze.
Czym się różni weekendowe "Pytania na śniadanie" od codziennego?
- Prowadzącym (śmiech). W sobotę poruszamy trochę inne tematy, bardziej lajfstajlowe. Często opowiadamy o propozycjach na weekend, nowych modach i trendach.
Rozmawiała Monika Ustrzycka
"Pytanie na śniadanie", poniedziałek-sobota, godz. 8:30, TVP 2
Artykuł pochodzi z kategorii: Pytanie na śniadanie
