Reklama
- Teletydzien.interia.pl »
-
Z Kanady do Leśnej Góry
Z Kanady do Leśnej Góry
Jake Michaels - "Na dobre na złe"
Zdjęcie

Rodzice młodego aktora są Polakami. Wyjechali do Libii, gdzie pracowali na kontraktach. Jake urodził się w Trypolisie, ale jako półroczne niemowlę pojechał z rodzicami do Kanady.
Mieszkał też dwa lata w Ghanie. Dziś dzieli czas między Kanadę, Europę i USA, ale nieustannie ma kontakt z ojczystym językiem.
– Rozmawiam z rodzicami wyłącznie po polsku – mówi. – Tata i mama próbowali nauczyć mnie także pisać i czytać, ale nie szło nam najlepiej. Teraz radzę sobie z tym, bo przez dwa lata chodziłem na zajęcia z języka polskiego na uniwersytecie w Toronto. Bardzo się cieszę, bo mogę czytać scenariusze „Na dobre i na złe”.
Marzył o aktorstwie, ale najpierw ukończył ekonomię na uniwersytecie w Toronto. Z pracy w banku zrezygnował, gdy stwierdził, że ma sporo propozycji aktorskich.
– W Kanadzie powstaje mnóstwo filmów i seriali, także amerykańskiej produkcji – mówi. – Grałem między innymi w serialach „Transporter”, „Punkt krytyczny”, „Cold Blood”, „Urban Legends” i „F2: Forensic Factor”.
Wystąpiłem również w krótkometrażowym filmie „Patch Town”. Teraz rozpoczynam zdjęcia do pełnometrażowej wersji tego filmu pod tytułem „Boy Toy”.
Na plan „Na dobre i na złe” trafił dzięki swojej polskiej agentce. Dostał scenariusz i zaciekawił go tajemniczy James, który przypadkiem dostaje się do Leśnej Góry jako pacjent. – Przez kilka odcinków tylko leżałem i za dużo nie mówiłem. Mój bohater był nieprzytomny, potem przeszedł operację, ale to przeszłość – mówi.
– James doszedł do siebie i musi sporo wyjaśnić. Ktoś go porwał i wyrzucił z pociągu. Dlaczego? Trafił akurat do szpitala w Leśnej Górze, gdzie pracuje jego żona. Bardzo kocha Hanę i zrobi wszystko, by uratować małżeństwo, ale zależy mu także na pracy.
Jest tajemniczy właśnie ze względu na swoją profesję. To chyba dobry człowiek, a jego agresywne odruchy są czymś spowodowane.
ZAJ
Artykuł pochodzi z kategorii: Rozmaitości
